Komentarze: 3
Cha! Już wiem! Po prostu w tamte wakacje dokladnie o tej samej porze też to postanowilam...otóż postanowilam się odchudzać! Ale w moim wymiarze to "odchudzać" nie znaczy po prostu odchudzać, tylko:
Glodzić się tak, że ma się halucynacje, wydaje się mi wtedy, że clae moje cialo to jeden, wielki, pusty żolądek. Ćwiczyć do upadlego, ale nie bardzo dlugo, ale bardzo intensywnie, a w moim wymiarze znaczy to: przez pól godziny zmęczyć się tak, że chce się żygać, choć żolądek nadal pusty.W ten cudowny sposób w tamtym roku schudlam 6 kg w 2 tygodnie, i pobilam rekord klasy:)Co prawda ważylam wtedy tyle, że po schudnięciu wyszo tylko 2 kilo mniej niż teraz, no, ale dobre bylo i to:) Jak teraz schudnę te 6, to uzyskam prawie wymarzoną wagę:) Więc będę tu pisać o moich postępach, otóż zjadlam dziś:
10:00 - Malutką miseczkę platków z owocami i śrtednią gruszkę.
12:05 - Kubek (tak, ja nie używam gębokich tależy) zupy pomidorowej, nawiasem mówiąc to się dziś mamuni ta zupka nie udala.
14:00 - Serek waniliowy "Danio" i średenią nektarynę.
Jak widać preferuję dietę owocowo - mleczną i nawet nie mam sensacji żoądkowych.
No ale nic, idę teraz do kumpeli, mam parę spraw do zalatwienia no i znajomków trzeba odwiedzić:) Jeszcze tylko szybki makijaż, i do boju:)