Komentarze: 0
Po cholerę zalożyam bloga, w życiu nie prowadzilam pamiętnika...dlaczego? Bo wszyskie moje kumpele prowadzily. Wiecznie mnie to denerwowalo, to ich skrywanie tych pozalepianych jakimiś dziwnymi rzeczami zeszycików. Qźwa nędza! Nie mogę pisać "l", to znaczy nie "l" tylko tej litery która jest po niej, no wiecie, co za strona...i ten kolor taki brzydkawy, nie mieli jakiejś takiej ognistej czerwieni, ta przypomina mi zgnilego pomidora...
No nic, wstęp mam za sobą, jak pamiętnik to pamiętnik trzeba cosik zapisywać...
No to zacznę może od tego że jestem ledwo żywa po dwudniowej imprezie, bylo tak sobie, dwóch gości sie pobilo, no i taka deko nerwowa atmosfera, te dwie laski z Otwocka to kompletne kretyniątka, jak one się tam w ogóle znalazly, to dla mnie totalny kosmos. Oczywiście pogoda się popsula tylko i wylącznie na ten dzień kiedy zaplanowaliśmy tą jumprę, to znaczy w sumie kumpela zaplanowala bo to byla jej parapetówka, lalo i bylo mokro, ale co nam tam, poszliśmy na wyspę i rozstawiliśmy nad stolikami pseudo namiot (który 2 razy zwali się na panny z Otwocka, he he) ale i tak kapalo nam po plecach, więc suszyliśmy dupy przy kominku (hehe, nawet nie wiecie jaki fajny może być kominek na świerzym powietrzu (przez jakie ż świerzy?)(przypadkiem nie przez rz?)(gucio mnie to, mam papiery:). W sumie wróciam wczoraj wieczorkiem padnięta jak śnięta ryba, bo spalam tylko 2 godziny we 3 osoby na 2 osobowym lóżku wciśnięta pod ścianę. Drugim powodem dla którego moje (jeszcze) istnienie jest bardzo milą niespodzianką jest to, że mój staruszek nawet się nie odezwal jak mu powiedzialam, że znów mnie 2 dni w domu nie będzie:) Kto by się spodziewa że w miesiąc przejdzie taką przemianę:)
Nadal nie moge pisać "l" z kreseczką, Qźwa...Chyba nigdzie dzis nie wyjdę...Wiem....Idę spać...