To był jeden z najpiękniejszych weekandów...
Komentarze: 0
...w piątek przyszedl do mnie z Marzeną, trochę byl smutny, trochę zadumany, kupil sobie komórkę i od razu zapomnial pinu, szalona glowa, slyszal że chcialam pójść do Komety, Marzena zaprosila mnie tam za niego...poszli kolo 9, ale bylam szczęśliwa...
...sobota, haha, nawet nie wymawiajcie przy mnie tego sowa, przyszedl po siódmej, mial być kolo ósmej, bylam gotowa już od 15 minut, nie wiem jak to przewidzialam, po prostu czulam, że będzie wcześniej, Marzena byla u mnie kolo czwartej i powiedziala, że Maciej nie chce nigdzie iść, bo ma kontuzję, i oni zostają w domu, no a on odpowiedzial, że widzial ich na mieście, spotkaliśmy się w drzwiach, wypiliśmy u Marzeny kawę, i poszliśmy do Zdrowia, w Komecie akurat byl koncert hip - hopowy, i byla kiepska mieszanka ludzi, niby, że w Zdrowiu mial być Wojas, bo On wysylal mu jakieś bajeranckie SMSy, że to niby kolesiówa, która z nim wracala od Chama dwa tygodnie temu, hehe, nie dal sie nabrać, wypiliśmy po piwie (oprócz Marzeny, ona do lutego nie pije), poszliśmy do Wojasa, bo mial wlaśnie urodziny, kupiliśmy mu po drodze dezodorant i świerszczyka, mial być papier toaletowy, ale jakoś tak wyszlo, żebyście widzieli pelną powagi minę kasjerki w ABC, myślalam, że umrę ze śmiechu:), u Wojasa siedzial już Jacek z Kamilem, Wojas wyciągną jakąś Ruska wódkę w plastikowej butelce i wypiliśmy ją we czwórkę...po trzecim kieliszku czualm się jakby mnie coś wyrzygalo, co to za plyn do kurwy nędzy? od Wojasa poszliśmy znów do Zdrowia, trochę tam przetrzeźwialam i doszlam do siebie...
...wróciam już w niedzielę...hehe, jakaś taka pierwsza byla, balam się, że starzy mnie nakryją po pijanemu, ale nawet sie nie obudzili, to byla noc...przez dwie godziny co pięć minut latalam do kuchni tak mnie suszylo, wypilam chyba z pól litra mleka, pól litra wody niegazowanej i jeszcze ze dwie szklanki soku, jak sie obudzilam, to byla 9, nie moglam już spać, ale czulam się jakby mnie coś znów strawilo i spowrotem wyrzygalo, umówiliśmy sie że przyjdą o czwartej na film, przyszli pare minut po, nieźle sie usmialiśmy, z tego "Resident Evil" to niezla komedia, hehe, potem się do quake' a dorwali, w sumie nieźle się ubrechtalam...co o nim? sama nie wiem, uśmiecha się, rozmawia, ale myśli o niej, czuję to, ale to i tak nic nie zmieni...
Dodaj komentarz